Największy Cud Eucharystyczny na świecie
Film z 8. XII 1997r. Cud zostaje spostrzeżony około 2h i 24min.
Film z 8. XII 1997r. Nagranie z innej kamery, mniej znane.
Film z 1.01.1998r., gdy doszło do powiększenia się Cudu Eucharystycznego
(film cierpi momentami na problem zaburzeń płynności, to występuje także w uzyskanej kopii cyfrowej oryginalnego nagrania)
Prezentowany poniżej artykuł dotyczy tego, co wydarzyło się na przełomie 1997. i 1998r. – w Oławie pojawił się największy Cud Eucharystyczny w historii. Łącznie trzy małe komunikanty i jedna Hostia łącznie posiadają zakrwawienia. Prawdopodobnie, jest to jedyny Cud Eucharystyczny na świecie, który powstał dwufazowo, bo powiększył się z czasem. Najpierw 8. XII 1997r. zabarwiła się Krwią Hostia Kapłańska i dwa Komunikanty, a następnie 1. I 1998r. pojawiła się Krew na 2-3 Komunikantach, z czego jeden został udzielony wizjonerowi, K. Domańskiemu podczas Komunii Świętej, jeden udzielono jakiejś niewieście, mówiąc „niech Pani nie boi się przyjąć zakrwawionej Hostii” a trzeci uzupełnił Cud Eucharystyczny, który wyniósł w końcu jedną Hostię kapłańską i trzy Komunikanty.
Niestety, w tym momencie nie posiadamy wiedzy na temat, gdzie teraz przebywa ten Cud, liczymy tutaj na informację z Państwa strony. Materiały zdjęciowe, tekst i numeracja tych fotografii pochodzą z książki „Iskra Bożego Pokoju z Oławy część II”. Sprawa jest także o tyle interesująca, że mamy do czynienia z jednym z niewielu Cudów Eucharystycznych, do powstania których doszło nie w wyniku profanacji, ale właśnie poprzez wzmożoną cześć dla Najświętszego Sakramentu na miejscu Objawień w Oławie.
Artykuł najwygodniej jest pobrać sobie w postaci dogodnego do czytania pliku PDF, zawierającego także galerię zdjęć z Cudów Eucharystycznych. Jest także rozdział poświęcony współczesnym Orędziom na temat tego Cudu Eucharystycznego.
(zaznaczamy prawym przyciskiem myszy ten odnośnik i wybieramy „zapisz element docelowy jako…”):
Cuda Eucharystyczne w Oławie (1997–1998) .PDF
- Świadectwo ks. Kazimierza Barzyckiego o Cudzie Eucharystycznym z Oławy – 7 II 2020r
Cud Eucharystyczny w Oławie
W ostatnich kilku latach Pan Jezus i Matka Boża wielokrotnie zapowiadali, że na zakończenie objawień będzie dany wielki znak dla całego Kościoła dla potwierdzenia prawdziwości objawień w Oławie oraz wypełnienia i przyjęcia przesłań Nieba.
„Mój synu, nikt nie podważy tego miejsca. Będą walczyć, ale Ja, Jezus Chrystus, Król dam taki znak, że wszyscy moi słudzy, kardynałowie i biskupi będą zaskoczeni i poznają, że tu jestem Ja, Jezus Chrystus, Król. Wówczas przekażę im, że to jest znak dla całego Kościoła, bo Ja chcę, aby moi słudzy szli tą drogą, którą Ja, Jezus Chrystus i moja Matka im wskazaliśmy”
(Pan Jezus, 25 III 1993 r.)
„Moje dzieci, moja Matka wcześniej przekazywała wam, że kiedy się będą kończyć orędzia, będzie dany znak dla całego Kościoła i całego świata. Ja, Jezus Chrystus, z powodu niewiary w objawienia w Oławie musiałem uczynić dla moich sług kardynałów i biskupów aż taki znak!”
(Pan Jezus, 8 XII 1997 r.)
Dotychczas historia Kościoła Katolickiego w Polsce znała dwa znane nam przypadki cudów związanych z Hostiami Świętymi.
Pierwszy opisany cud Eucharystyczny miał miejsce w Poznaniu w 1399 r., gdy do jednej ze świątyń włamali się innowiercy i wykradli konsekrowane Hostie, zamierzając je sprofanować. Był wielkim znakiem dla nawrócenia innowierców.
Drugi cud wydarzył się w 1867 r. w Dubnej na Kresach Wschodnich, w zaborze rosyjskim. Wówczas to po 48-godzinnym pokutnym nabożeństwie Eucharystycznym, odprawionym w intencji prześladowanego przez rusyfikatorów i schizmatyków Kościoła Katolickiego pojawiła się Krew na Hostii wystawionej w monstrancji. To wydarzenie niezwykle wzmocniło wiernych w wytrwaniu w wierze katolickiej, zagrożonej przez administracyjny napór prawosławia.
Obecny cud oławski zastają Kościół Katolicki zagrożony przez „reformy” neomodernistów, będące owocem nieposłuszeństwa Papieżowi. Doprowadziły one min. do zgubnych i niedopuszczalnych zmian w liturgii Mszy Świętej — a w konsekwencji — do coraz powszechniejszego kwestionowania przez wielu duchownych i świeckich rzeczywistej obecności Jezusa Chrystusa w Hostii św.
Cud w Oławie wyróżnia niespotykana w dziejach liczba przypadków zakrwawienia Hostii Świętych i fakt powtórzenia się tego niezwykłego zjawiska w krótkim odstępie czasu.
Mówią naoczni świadkowie cudu
Wizjoner Kazimierz Domański przed zaistnieniem cudu otrzymał przekaz od Matki Bożej, w którym cud został wcześniej zapowiedziany.
— Dużo wcześniej Pan Jezus i Matka Boża wielokrotnie przekazywali mi, że kiedy będą się kończyć objawienia, będzie dany znak, że stanie się cud. Nie wiedziałem wówczas, jaki i kiedy to nastąpi. 5 XII 1997 w piątek przed godziną 3.00 w nocy zostałem zbudzony, aby odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wtedy dowiedziałem się, że ten cud nastąpi wkrótce. Słyszałem wyraźnie słowa Pana Jezusa, który mi powiedział: „Mój synu, uczynię ten cud, o który prosiła Mnie moja Matka”. Nieco wcześniej Matka Boża także przekazała mi, że „wkrótce będzie dany znak w Tabernakulum dla kapłanów i biskupów”, ale w przekazie nie było podane, którego miesiąca, czy dnia to nastąpi. Nie wiedziałem jednak, czy będzie tym znakiem zakrwawiona Hostia, czy ukaże się Pan Jezus, czy wydarzy się jakiś inny cud.
Jestem przekonany, że cud nastąpił w czasie Mszy Świętej, odprawionej w oławskim Sanktuarium 8 grudnia 1997 r. W czasie rozdawania Komunii Świętej niemiecki kapłan, ks. Konrad podszedł do mnie i dał mi do zrozumienia, że zabrakło kielichów. Ksiądz bardzo się obawiał, że z powodu tłumów ludzi przejście do kaplicy będzie wręcz niemożliwe. Zaproponowałem, że razem z ministrantem przejdziemy do kaplicy pw. Bożego Miłosierdzia, która jest połączona z kościołem wąskim, wewnętrznym przejściem (ok. 15 m), aby tam, z zabezpieczonego Tabernakulum zabrać kielich. Kiedy wyszedłem z księdzem, na moją prośbę ludzie się rozstąpili. Klucz, który pozostawał do dyspozycji kapłanów na ołtarzu głównej świątyni ks. Konrad zabrał ze sobą do kaplicy. Uklękliśmy. Po otworzeniu drzwiczek Tabernakulum w kaplicy zauważyłem na twarzy ks. Konrada wielkie wzruszenie. Odwrócił się do mnie i pokazał mi zakrwawione Ciało Pana Jezusa. Kiedy zbliżyłem się, zobaczyłem w środku zakrwawioną Hostię, a obok dwa zakrwawione Komunikanty. Widziałem wyraźnie, że ta plama Krwi pulsowała. Raz była większa, raz mniejsza, tak jakby była żywa. Ścisnęło mnie w gardle i ze wzruszenia popłynęły mi łzy. Zapłakałem jak małe dziecko. To był cud dany przez Pana Jezusa, na prośbę Matki Bożej, która mi go wcześniej przepowie- działa. Ks. Konrad z wrażenia nie bardzo wiedział, jak wziąć Hostię i dwa Komunikanty, które znajdowały się w Tabernakulum. Po chwili przełożył je na patenę. Następnie Ciało Pana Jezusa zaniósł do głównej świątyni.
Ks. Konrad, Niemiec, towarzyszący swoim rodakom w Oławie pierwszy ujrzał Krew na Hostii i dwóch Komunikantach:
— Chciałem rozdzielić Komunię św. Podszedłem do Tabernakulum, otworzyłem je i zobaczyłem trzy Hostie (zob. zdj. 28). Jedną dużą i dwie małe. W środku nich znajdowały się czerwone plamki, wyglądające jak ślady Krwi. Czy to jest krew, czy nie, będzie można stwierdzić na drodze analizy chemicznej. Wygląda to jednak na krew. Obok mnie był pan Domański, który również zobaczył to zjawisko i powiedział, bym te Hostie zaniósł do kościoła, do głównego ołtarza.
Ks. Jan Rokosz przewodniczył 8 XII odprawianej Najświętszej Ofierze Mszy Świętej w głównej świątyni w oławskim Sanktuarium.

Zdj. nr 67. Oława 8 XII 1997 r. Ksiądz Jan Rokosz jako jeden z pierwszych świadków cudu Eucharystycznego z wielkim przejęciem udziela wywiadu dziennikarce Programu III Polskiego Radia
— Rozdzielaliśmy Najświętsze Ciało Pana Jezusa. Ponieważ wcześniej było powiedziane, że można tylko raz przyjąć Komunię Świętą, pod wpływem silnego natchnienia chciałem podejść do mikrofonu i powiedzieć, że dzisiaj jest tak wielkie święto, że trzeba i można przyjąć dwa razy Komunię Świętą, że drugą Komunię Świętą trzeba oddać Matce Bożej, do Jej dyspozycji, jako dziękczynienie i wynagrodzenie. Poprosiłem, aby przekazano to panu Domańskiemu, aby podszedł do mnie. Wtedy on z płaczem przybiegł przejęty i powiedział, że stał się wielki cud, że Pan Jezus dał wielki znak. Za chwileczkę inny kapłan [ks. Konrad przyp. red.] przyniósł patenę, na której była jedna duża Hostia i dwa małe Komunikanty (zob. zdj. nr 31). Ujrzałem na nich trzy zaschnięte krople Krwi. Na dużej Hostii zobaczyłem plamę zaschniętej Krwi położoną dokładnie w samym środku Krzyża, jaki był na Niej widoczny. Tak samo było na małych Hostiach. Przyjąłem patenę z Ciałem Pana Jezusa i ukląkłem (zob. zdj. nr 30). Gdy wierni zakończyli śpiewanie pieśni, przekazałem wszystkim przez mikrofon, że „tak wielki Bóg cud uczynił, że chleb w Ciało swe przemienił i że Jego Najświętsza Krew jest na tym Ciele”. Chciałem w ten sposób podać do publicznej wiadomości, że Pan Jezus dał znak. Postanowiliśmy później podziękować Bogu za ten wielki znak, cud i Łaskę, wyproszoną przez Matkę Najświętszą. Zaintonowałem Te Deum…, które podchwycili wierni.
Myślę, że wszyscy bardzo poważnie powinniśmy się zastanowić nad naszym podejściem do Eucharystii. Tak dalej być nie może, Chrystus, nasz Pan chce być czczony, pragnie być kochany. Jeżeli są dawane tak wielkie znaki, to ich powaga obarcza nas jeszcze większą odpowiedzialnością!
Ks. Roman Patyk rozdawał Komunię Świętą poza kościołem, gdy po raz pierwszy zauważono Krew na Hostiach.
— Gdy zabrakło mi Komunikantów, przyszedłem z powrotem do kościoła. Kiedy znalazłem się blisko Tabernakulum, ujrzałem klęczącego księdza Jana, który z wielkim przejęciem adorował Pana Jezusa. Trzymał w ręku patenę, na której było Ciało Pana Jezusa. Widok Krwi na Hostiach ogromnie mną wstrząsnął. Pomimo łez w oczach byłem jednak radosny. Spojrzałem na inne osoby wokół siebie. Oni także mieli łzy w oczach. Płakał pan Kazimierz Domański. Ogromne wzruszenie, jakie było udziałem nas wszystkich, nie przysłoniło nam wielkiej radości i pokrzepienia, jakiego doznaliśmy.
Siostra Jadwiga, wizjonerka:
— W pewnej chwili ujrzałam Pana Jezusa w Tabernakulum, byłam bardzo wpatrzona i chciałam nawet wołać: Waldek, zobacz, co się dzieje, filmuj! Jednak coś mnie zatkało, nie mogłam tego wypowiedzieć. Popłynęły mi łzy z wrażenia, że Pan Jezus dał tak ogromną Łaskę dla tylu niedowiarków, że tu jest rzeczywiście prawdziwe miejsce objawień, że tu schodzi prawdziwy Pan Jezus. Mam ten dar, że kiedy odprawiana jest Msza Święta, mam wiele wizji. Widzę wówczas Pana Jezusa, Matkę Bożą, bywało, że widziałam połączone Serca Pana Jezusa i Matki Bożej i in.
8 grudnia, podczas odprawianej Mszy Świętej w oławskim Sanktuarium widziałam bardzo wielu Aniołów, które asystowały w czasie tej Mszy Świętej. Podczas Podniesienia ukazała się cała Trójca Przenajświętsza. Widziałam Pana Jezusa, Boga Ojca. Twarzy Boga Ojca nigdy wyraźnie nie widziałam, zawsze była zasłonięta jakby woalką z jasności. Ducha Świętego widziałam w postaci bardzo pięknego, młodego mężczyzny. Matka Boża w czasie tej Mszy Świętej okrywała kapłanów swoim bardzo cieniutkim, złotym płaszczem. Byli oni pod opieką Matki Najświętszej.
Kazimierz Domański:
— Nikt poza kapłanami i ministrantami nie mógł mieć dostępu do kluczy. Leżały one na obrusie, z boku Tabernakulum w głównym kościele i były w zasięgu wzroku kapłanów, którzy tam odprawiali Mszę Świętą. Ks. Kazimierz powiedział mi, że tuż przed Mszą Świętą udzielał Komunii Świętej grupie znanych mu pielgrzymów.
Ks. kanonik Kazimierz Barzycki był ostatnim kapłanem, który otwierał Tabernakulum w kaplicy przed zaistnieniem cudu.
— Ok. 10 minut przed Mszą Świętą udzielałem Komunii Świętej na prośbę znanej mi grupy pielgrzymów, w tym Cyganów, którzy wielokrotnie pielgrzymowali do oławskiego Sanktuarium. Obawiali się, że nie zdążą przyjąć później Komunii Świętej przed swoim wyjazdem po Mszy Świętej z powodu wielu tysięcy pielgrzymów, więc uczyniłem dla nich ten wyjątek. Pamiętam, że 8 grudnia ofiarowali Matce Bożej Oławskiej piękny kilim. Komunię Świętą przyjęła wówczas jeszcze jedna, znana mi osoba. Wszyscy oni byli świadkami otwierania przeze mnie Tabernakulum w kaplicy, która była bardzo szczelnie wypełniona przez wiernych. Z pewnością zauważyłbym Zakrwawioną Hostię i dwa Komunikanty, gdyby leżały tam w taki sposób, jak zastał je później ks. Konrad w czasie Mszy Świętej, po konsekracji. Ślady Krwi były tak wyraźne, że można je było dostrzec odległości kilku metrów.
W tej sytuacji do cudu mogło dojść tylko w czasie tej Mszy Świętej, która była odprawiana po zakończeniu procesji z cudowną figurą Matki Bożej płaczącej wielokrotnie krwawymi Łzami. Możliwość jego zaistnienia w czasie poprzedniej Mszy Świętej, odprawionej w kaplicy o północy przez ks. Konrada dla niemieckich pielgrzymów, muszę wykluczyć, ponieważ — powtórzę raz jeszcze — to ja ostatni otwierałem drzwiczki Tabernakulum w kaplicy i obecności Krwi na Hostiach nie stwierdziłem. Było to na krótko przed pamiętną Ofiarą Mszy Świętej odprawioną w głównej świątyni, w czasie której podczas podawania Komunii Świętej po raz pierwszy dostrzeżono Krew na Hostiach. Byłem też jedyną osobą będącą w posiadaniu kluczy do Tabernakulum w kaplicy.
Wykluczam możliwość fałszerstwa cudu. Ewentualny intruz musiałby zabrać klucz do Tabernakulum w kaplicy, który znajdował się obok Tabernakulum w kościele głównym, pozostać niezauważonym przez kilkunastu kapłanów koncelebrujących tam Mszę Świętą i ministrantów, następnie przedrzeć się przez tłumy ludzi, szczelnie zastawiających wąskie przejście między kaplicą a główną świątynią (wówczas olbrzymia większość z kilkudziesięciu tysięcy wiernych z powodu braku miejsca modliła się na zewnątrz Sanktuarium). Trzeba pamiętać, że szybkie przejście w takiej sytuacji mogła zapewnić jedynie interwencja pana Kazimierza Domańskiego i służby ministranckiej! Ewentualny fałszerz musiałby jeszcze uporać się z opornym zamkiem w kaplicznym Tabernakulum, który poddaje się kluczowi włożonemu weń tylko na znanej kapłanom głębokości. Zdarzało mi się, że uporanie się z nim zabierało mi do dwóch minut. Ponieważ kaplica była wypełniona po brzegi, z pewnością zostałby dostrzeżony. Co więcej, intruz musiałby tą samą drogą przedrzeć się z powrotem do głównej świątyni i tam, niezauważony pozostawić klucz obok Tabernakulum… Jestem więc przekonany, że jakiekolwiek fałszerstwo nie wchodzi w rachubę!
Leszek Stawiarski, mgr teologii, pełnił w tym czasie służbę ministranta i towarzyszył ks. Konradowi w momencie zauważenia cudu.
— Do kaplicy poszliśmy z zamiarem zabrania cyborium, aby następnie udzielić Komunii Świętej. Wszedłem do niej za kapłanem, a brat Kazimierz Domański szedł w przodzie. W czasie klęczenia przed Najświętszym Sakramentem i otwarcia Tabernakulum przez księdza Konrada z Niemiec oczywiście nie mogłem w pierwszej chwili dostrzec cudu, gdyż uniemożliwiała mi to przyjęta postawa. Dopiero kiedy się wyprostowałem, wzruszony brat Kazimierz ze łzami w oczach powiedział mi, że Pan Jezus dał znak. Gdy ujrzałem Krew, w przypływie wzruszenia jeszcze głębiej pokłoniłem się Panu Jezusowi. Wówczas przypomniałem sobie wydarzenie, jakie miało miejsce cztery dni wcześniej, chyba w piątek, podczas śniadania. Spożywaliśmy je w wąskim gronie, razem z kapłanem, księdzem Kazimierzem. Wtedy podszedł do nas brat Kazimierz Domański i wzruszonym głosem oznajmił nam, że miał przekaz w nocy z czwartku na piątek, że Pan Jezus uczyni znak. Nikt nie przypuszczał, że to proroctwo (jak się okazało) ziści się w tak krótkim czasie.
Gdy ponownie powstałem, a ks. Konrad odwrócił się w moim kierunku, od zakrwawionej Hostii i dwóch Komunikantów dzieliły mnie zaledwie centymetry. Zauważyłem, że zabarwienie Hostii, którą kapłan podjął z Tabernakulum było wyblakłoróżowe, inne niż w momencie gdy zbliżył Ją do mnie. Wówczas przy bardzo dobrym oświetleniu reflektorów w kaplicy zauważyłem, że z rdzenia, ze środka plamy Krwi na Hostii postępowało coraz czerwieńsze zabarwienie, które się rozszerzało tak, jakbyśmy położyli na ranę chusteczkę higieniczną, czy gazę w momencie, kiedy człowiek się skaleczy. Mówiąc inaczej, postępował proces krwawienia Hostii, jakby plama Krwi na niej tworzyła się. Dla mnie jest to argument wykluczający wszelkie oszustwo.
Nie mogę wykluczyć, że ks. Konrad to niezwykłe zjawisko mógł widzieć inaczej. Ja odebrałem to jako osobisty znak dla mnie jako przyszłego kapłana, który będzie miał w przyszłości bezpośredni kontakt z żywym Panem Jezusem, że ów cud dział się na moich oczach.
Jan Waszkinel był drugim ministrantem, który towarzyszył ks. Konradowi w czasie odkrycia Krwi na Hostiach.
— Po modlitwie „Baranku Boży…”, podczas udzielania Komunii Świętej zostałem przyporządkowany jednemu z kapłanów, któremu miałem trzymać patenę. Był nim ks. Konrad z Niemiec, który nosił charakterystyczną brodę. Ponieważ zabrakło kielichów, udaliśmy się po kielich się z ks. Konradem, bratem Domańskim i z drugim ministrantem Leszkiem do przyległej kaplicy. Gdy tam weszliśmy, ks. Konrad otworzył Tabernakulum, nastąpiła chwila zatrzymania się. Komunikant z kropelką Krwi ujrzałem w tej grupie świadków jako ostatni, gdyż jako jedyny stanąłem z prawej strony ks. Konrada. Niemiecki kapłan pokazał mi go na dłoni. Byłem ogromnie wzruszony. To był cud! Z wielkiego wrażenia powstało małe zamieszanie. Klęcząc przed Panem Jezusem w milczeniu mocno przeżywałem to, co ujrzałem przed chwilą, i jakby oczekiwałem rozwoju wydarzeń: czekałem na to, co uczyni kapłan, któremu byłem przyporządkowany. W myślach gorączkowo dziękowałem Bogu za wielką Łaskę uczestniczenia w tak niezwykłym wydarzeniu.
Kazimierz Domański:
— Matka Boża życzyła sobie, aby ks. kardynał Henryk Gulbinowicz przybył do Oławy poświęcić Sanktuarium. Z księdzem Kazimierzem wysłaliśmy zaproszenie do naszego ordynariusza i wszystkich innych biskupów i kardynałów. Do ks. kardynała Gulbinowicza zaproszenie wysłaliśmy dwukrotnie. Niestety, i tym razem nie przyjechał. Mam nadzieję, że władze kościelne po zaistnieniu kolejnego cudu na miejscu objawień Matki Bożej w Oławie zainteresują się i przeprowadzą badania.
Mateusz Obodziński — najmłodszy (11 lat) z trzech ministrantów, bezpośrednich świadków cudu:
— Jako ministrant służyłem do Mszy Świętej 8 XII. Kiedy brat Leszek i Jan ruszyli z księdzem Konradem do kaplicy pw. Bożego Miłosierdzia ja dołączyłem do nich nieco później. Kiedy wszedłem do Kaplicy, zobaczyłem że Tabernakulum było już otwarte, a ksiądz Konrad z Niemiec trzymał w ręce dwa Komunikanty i jedną Hostię, na których były plamki Krwi. Ksiądz był bardzo zaskoczony, potem zwrócił się do towarzyszących mu osób, aby oni również ujrzeli to nadzwyczajne zjawisko. Potem wszyscy udali się do głównej świątyni. Po przekazaniu tych Hostii księdzu Janowi, ksiądz Konrad poszedł rozdawać Komunię Świętą wiernym.
Maciej Obodziński:
— Zapowiedź o cudzie usłyszałem wcześniej. 5 XII 1997 r. słyszałem, jak Kazimierz Domański powiedział, że będzie dany znak, że wczoraj w nocy Pan Jezus powiadomił go, iż w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia będzie dany znak w Tabernakulum. Obwieszczając nam tę niezwykłą nowinę bardzo się wzruszył, popłynęły mu łzy. Przez moment jakby zawahał się, czy dobrze robi, że mówi o tym wcześniej. W tym czasie byli obecni brat Leszek, ks. Kazimierz. Od tej chwili jeszcze bardziej odczuwam w swoim sercu obecność Pana Jezusa w Przenajświętszej Hostii. Moja wiara w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie spotęgowała się.
Dziękuję za tę wielką Łaskę Bogu Wszechmogącemu i Matce Bożej, która ten cud wyprosiła u swego Syna. Gdy kontempluję tę tajemnicę, bardziej niż kiedykolwiek odczuwam obecność Boga w Przenajświętszym Sakramencie. Skłania mnie to do jeszcze większej czci i dziękczynienia.
Benedykt Pawlak:
— Od wielu lat pielgrzymuję do Oławy. To, czego tam doświadczam utwierdza mnie ponad wszelką wątpliwość o nadprzyrodzonym charakterze Bożego działania na miejscu objawień Matki Bożej w Oławie. Utwierdza mnie w tym także wyjątkowa prawość i pokora wizjonera — Kazimierza Domańskiego. Kilka dni wcześniej, 5 XII 1997 r. Kazimierz Domański powiedział mi, że Pan Jezus da wielki znak dla Kościoła w Tabernakulum. Nie wiedział jednak, w jaki sposób to uczyni. Twierdził, że może to nastąpić już 8 XII 1997 r. Potwierdzenie tych słów kilka dni później świadczy niezbicie, że ta prorocka zapowiedź musiała być pod natchnieniem Ducha Świętego. Nie muszę chyba dodawać, jak ogromnie ożywiło to moją wiarę, miłość i cześć do Boga żywego, obecnego w Przenajświętszym Sakramencie.
Znaczenie cudu dla Kościoła
Bóg w swoim Miłosierdziu zsyła ludziom znaki i cuda, aby ich ostrzec przed grożącą im wieczną zgubą. Cuda i znaki dowodzą ogromnej troski Bożej Opatrzności o zbawienie dusz ludzkich. Alarmują o kryzysowej sytuacji w Kościele nadając mu właściwy kierunek odnowy. Swoimi przemyśleniami na temat znaczenia cudu Eucharystycznego w Oławie dzielą się: wizjoner — Kazimierz Domański, ks. kanonik Kazimierz Barzycki, Leszek Stawiarski i Jan Waszkinel.
Red.:
— Dlaczego pierwszy cud wydarzył się w Kaplicy pw. Bożego Miłosierdzia?
Kazimierz Domański:
— Pierwsza wybudowana kaplica, była poświęcona Bożemu Miłosierdziu. Tu były odprawiane pierwsze Msze Święte. Jedynie w tej kaplicy od samego początku był przechowywany Przenajświętszy Sakrament. Pielgrzymi prowadzili tu również pierwsze dzienne i nocne adoracje i czuwania modlitewne przed Najświętszym Sakramentem. To miejsce jest szczególnie uświęcone. Tu wielokrotnie objawiali się Pan Jezus i Matka Boża. Pan Jezus wybrał sobie swoją kaplicę, w której najdłużej odprawiane były Msze Święte i najdłużej przechowywany był Przenajświętszy Sakrament w Tabernakulum. Dlatego w tej kaplicy uczynił ten cud.
Ks. kanonik Kazimierz Barzycki:
— Jak wiem, kaplica była pierwszą świątynią wybudowaną na miejscu Objawień. Jako pierwsza była poświęcona i omadlana przez wiernych. Jeszcze kiedy była w stanie surowym, tu odbywały się nocne adoracje. Pan Jezus przyjął te modlitwy.
Jestem przekonany, że oławski cud jest także związany z Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym we Wrocławiu, z przyjazdem Ojca Świętego na Kongres.
Red.:
— Pan Jezus chciał zwrócić uwagę na ogromne znaczenie kultu Eucharystycznego, na cześć, jaka należy się Bogu w Najczcigodniejszym i Najświętszym Sakramencie. Sądzimy, że Bóg pragnął zwrócić uwagę Kościołowi, jaki kierunek powinien obrać, że pokazuje mu, iż przede wszystkim powinien skupić się wokół Najświętszego Sakramentu. Jedynie w Nim może znaleźć wsparcie, pomoc i prawdziwą odnowę.
Ks. kanonik Kazimierz Barzycki:
— Ten cud Eucharystyczny ma kilka aspektów. Wynagradzając wiernym tak długą, 58-dniową adorację (9. Jerycho trwające dzień i noc) daje na pokrzepienie jeszcze jeden znak swojej rzeczywistej obecności w Przenajświętszym Sakramencie. Wprawdzie w Polsce odbywają się procesje Eucharystyczne na Boże Ciało, w czasie Rezurekcji czy na odpustach, wprawdzie kult Eucharystyczny w naszym kraju (w odróżnieniu od krajów zachodnich) nie zamarł, ale jest on zagrożony. Pan Jezus z Oławy daje wielkie ostrzeżenie dla Kościoła w Polsce i na całym świecie, że przez obojętność, nieuszanowanie żywego Boga w Hostii Św. a wreszcie przez niedowiarstwo w prawdę Przeistoczenia traci wszystko. Cud jest wreszcie jeszcze jednym, dobitnym potwierdzeniem 14 lat objawień Matki Bożej w Oławie.
Red.:
— Czy fakt, że cud ten Opatrzność umiejscowiła w Oławie a nie w mieście ostatniego Kongresu Eucharystycznego nie jest wskazaniem przez Boga Kościołowi miejsca objawień, w którym jakby losy Kultu Eucharystycznego w praktyce jakby rozstrzygają się?
Ks. kanonik Kazimierz Barzycki:
— Oławski cud łączy się z Kongresem Eucharystycznym we Wrocławiu, w Polsce, kraju, który — jak powiedziałem — jest najbardziej związany z tym kultem.
Oława jest niewątpliwie miejscem największej pobożności Eucharystycznej i jednocześnie Maryjnej, połączonej z wielkimi ofiarami, z pokutą. Nie mam wątpliwości, że jest akceptowana przez Pana Boga, że w tym kierunku powinien pójść Kościół, aby móc odrodzić się religijnie i moralnie i stać się o wiele skuteczniejszą pomocą dla świata. Sądzę, że tu w Oławie jest najzdrowszy nurt Kościoła. Takiej modlitwy nie widziałem na Jasnej Górze i w żadnych innych sanktuariach w Polsce. Nie wspominam o Zachodzie, gdzie, jak wiemy, sytuacja jest o wiele gorsza.
Kontakt z Bogiem, jeśli istnieje, ogranicza się tam do niedzielnej Mszy Św. Kapłani zaniedbują Msze Św. w dni powszednie.
Kiedy przyjeżdżam do Oławy, zawsze stykam się z wielką czcią do Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Ciągle tęskniłem za takim żywym kontaktem z Bogiem. W Oławie znalazłem to, czego nie mogłem znaleźć w innych grupach modlitewnych w Kościele. Taka prawdziwa, żywa pobożność Maryjna o Eucharystyczna bardzo mi odpowiada.
Chociaż jestem emerytowanym kapłanem, uczyłem się od ministrantów i wiernych tak wielkiego szacunku do Jezusa Eucharystycznego. Nie wiem, kto ich nauczył takiego szacunku i pobożności do Pana Jezusa.
Red.:
— To jest niewątpliwie owoc szkoły Matki Bożej potwierdzający prawdziwość Jej objawień.
Jan Waszkinel:
— O wielką modlitwę nieustannie prosi Matka Boża, a my wraz z pielgrzymami staramy się wypełniać Jej polecenia…
Red.:
— Cud w Oławie potwierdza również wybitnie Eucharystyczny charakter orędzi Matki Bożej w Oławie. W Oławie Matka Boża bardzo wyraźnie kieruje ludzkość na drogę zjednoczenia z Jezusem Eucharystycznym, co jest jednym z wielkich dowodów prawdziwości Jej objawień. Cud wydarzył się tutaj, gdyż tu właśnie jest — jak zauważył ks. Kazimierz — najżywszy kult Eucharystyczny w Polsce i na świecie. Nigdzie w Kościele Powszechnym nie ma obecnie tak długich i ofiarnych adoracji Najświętszego Sakramentu. Wymagają one wielkiej wiary i samozaparcia. W czasie dziewiątego Jerycha, nieprzerwanie, przez 58 dni i nocy trwały modlitwy przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, a kończy się kolejne Jerycho! To jest najbardziej autentyczna, najwznoślejsza pobożność. Kościół nie może zaproponować swoim wiernym niczego lepszego od rozpalania miłości do Jezusa Eucharystycznego przez Niepokalane Serce Maryi w wielkim uszanowaniu i pokorze! Pan Jezus w ostatnich orędziach wyraził życzenie wprowadzenia wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy pw. Bożego Miłosierdzia. To co się dzieje na miejscu objawień w Oławie jest nie tylko modelowym przykładem dla całego Kościoła, co bowinien czynić, aby się prawdziwie odnowić, ale również podpowiedzią, jak stawić skutecznie czoła idącym zagrożeniom i próbom.
Leszek Stawiarski:
— W uzupełnieniu chcę się podzielić moim przekonaniem, że oławski cud ma wyraźnie rysujący się kontekst kapłański. Sądzę, że jest skierowany głównie do kapłanów. Obserwuję to nie tylko z przesłań Matki Bożej, które rozchodzą się na świat z tego miejsca.
Na gruncie zachodniego Kościoła Katolickiego obserwujemy odchodzenie od pobożności Eucharystycznej. Przez nieuszanowanie Pana Jezusa w Eucharystii, w żywej Jego Obecności pośród nas przez przyjmowanie Komunii Św. na stojąco, na rękę, usuwanie Tabernakulów na bok dochodzi w praktyce do urzeczywistnienia się apokaliptycznej „ohydy spustoszenia”, o której pisze św. Jan Apostoł.
Ta ohyda nie następuje natychmiast; jest procesem. Kiedy obserwuję orędzia oławskie, to dostrzegam, że ich głównym przesłaniem jest konieczność powrotu do Tradycji i zerwania z modernizmem. Naturalnym biegiem rzeczy jest ono adresowane głównie do kapłanów, gdyż tylko przez nich może dojść do odrodzenia się Tradycji w Kościele. Najpierw kapłani muszą sobie w pełnej pokorze uświadomić, że tu jest prawdziwy, żywy Bóg, że Hostia Św. nie jest tylko jakimś symbolem, opłatkiem, który możemy wypchać na boczny ołtarz.
Red.:
— To jest również problem uświadomienia sobie często zafałszowanego obrazu Boga, ukazanie w integralnej prawdzie Jego Nieskończonego Majestatu, Miłosierdzia i Sprawiedliwości. To problem odprymityzowania protestanckich błędów, jakimi często karmi się młodzież o Bogu–koledze, którego można niemal poklepać po ramieniu, który rzekomo cały obowiązek zbawienia naszej duszy miał za nas wypełnić. To problem tych kapłanów, którzy nie czując respektu przed Nieskończonym Majestatem Boga popychają wiernych do prostackiego spoufalania się z Eucharystią, którą traktują jak symbol!
Leszek Stawiarski:
— Matka Boża wyraźnie daje do zrozumienia kapłanom, że jeżeli Lud Boży będzie ich widział rozpalonych miłością do Pana Jezusa, jeżeli zobaczy ich często adorujących w pokorze Najświętszy Sakrament, to staną się źródłem pobożności dla całego Kościoła. Wszyscy święci, których Kościół kiedykolwiek wyniósł na ołtarze zawsze trwali przed Najświętszym Sakramentem. To nie jałowa aktywność, a nawet nie heroizm oderwany od tego jedynego źródła siły i mocy tylko działalność wynikająca z Serca Kościoła, czyli z obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie uczyniła ich świętymi. Przypomina się tu wizja św. Jana Bosco dwóch świetlanych kolumn oznaczających Najświętszy Sakrament Ołtarza i Najświętszą Maryję Pannę, do których nabożeństwa są jedyną drogą i ratunkiem dla zagrożonego Kościoła.
Red.:
— Pobożność Eucharystyczna jest owocem wielkiego kultu do Matki Bożej. Najpierw musi być nabożeństwo do Maryi, która nas zjednoczy z Jezusem Eucharystycznym. lak nauczali Papieże w swoich encyklikach.
Ks. kanonik Kazimierz Barzycki:
— Jestem w Oławie obecny od lipca 1997 r., od września przebywam tu prawie codziennie. Praktykowany w Sanktuarium sposób odprawiania Mszy Świętej twarzą do Tabernakulum o wiele bardziej umożliwia mi przeżywanie Ofiary Mszy Świętej. O wiele silniej odczuwam obecność Pana Jezusa. Dziś nie mam wątpliwości, że będąc skierowanym twarzą do Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, oddaję Bogu większą cześć do Najświętszego Sakramentu. O wiele godniej i pobożniej przeżywam Ofiarę Mszy Świętej. Kiedy koncelebrowałem Mszę Św. w Domu Księży Emerytów z powodu wewnętrznych wątpliwości ustawiałem się często bokiem do Tabernakulum. Bez przerwy raziło mnie ustawianie się tyłem do Tabernakulum, byłem przekonany, że tak nie wypada. Zauważyłem, że tu, w oławskim Sanktuarium ożywiła się i wzrosła moja pobożność Eucharystyczna. Trzy razy dziennie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odmawiam z wiernymi Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i wiele innych modlitw. Im większa jest miłość do Maryi, tym większa jest Miłość do Jezusa Eucharystycznego. Tu są warunki, które wyjątkowo sprzyjają takiej pobożności.
Leszek Stawiarski:
— Jako służący tu ministrant pamiętam przyjeżdżających kapłanów, którzy dziwili się, że przed ołtarzem nie ma stołu. Pytali się, jaki architekt zaprojektował tę świątynię, gdzie jest ołtarz, dlaczego przodem do ołtarza… Odpowiadałem im, że tu, w Oławie, Matka Boża pokazuje właściwą drogę dla Kościoła. Przekazy Matki Bożej Oławskiej są wsparte Tradycją i nauczaniem Papieży, które są niezmienne. Nie od razu umieli przyjąć te argumenty. Gdy je w końcu przyjmowali, dawali w praktyce świadectwo, że pewien proces, który idzie stąd w świat przez wzrastanie świadomości kapłanów w rozumieniu obecnej sytuacji Kościoła pomaga im w dojściu do pełnej Prawdy. Mówiąc inaczej: Tradycja jest Prawdą, a Chrystus jest ten sam wczoraj, dziś i na wieki (Hbr 13, 8).
Oto nastał czas czasów
Około 30 tysięcy pielgrzymów z wielkim wzruszeniem wysłuchało 8 XII 1997 r. w oławskim sanktuarium homilii ks. Jana Rokosza. Natchniony kapłan przedstawiając w świetle prawdy obecną sytuację Kościoła i świata, stanął w obronie objawień Matki Bożej Oławskiej i nieobojętnych na znaki czasu pielgrzymów, wierzących w prawdziwość współczesnych interwencji Nieba.
Doniosłość homilii ks. Jana, której treść publikujemy w całości — w naszym przekonaniu — dorównała rangą historycznemu, procesyjnemu przeniesienia cudownej figury Płaczącej Madonny. Homilia została wygłoszona po zakończeniu procesji, w czasie uroczystej Mszy Świętej, w czasie której wydarzył się pierwszy cud Eucharystyczny.
„Dzisiaj jest dzień radości. Liturgia mówi: Radujcie się, albowiem Pan jest radością, a Ta, która go poprzedziła dzisiaj odnosi swój tryumf! Oto ze wszystkich krańców ziemi polskiej i nie tylko — zgromadził nas tutaj Duch Pański, aby wielbić święte Imię Boga, aby razem z Maryją wyśpiewywać: Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego! Chwal Boga, Stworzyciela, tak bardzo dobrego!
Jakże bardzo wielka jest dobroć Pana i niewysłowiony Jego Dar! Czas już pokazał; czas pokazuje, ale dopiero czas pokaże! Albowiem Pańska jest ziemia i wszystko, co ją napełnia — świat cały i jego mieszkańcy.
Pan sobie dzisiaj zażyczył, abyśmy się tutaj znaleźli. Ludu Boga, który jesteś naznaczony pieczęcią Nieśmiertelnego Boga w Chrzcie Świętym i przez Sakramenty Święte — jesteś z Nim zjednoczony — oto dzisiaj wielka Miłość Pana jest nam dana przez Niepokalaną! A ta Miłość Pańska jest niczym Drzewo Życia i wsadzane jest ono teraz, tutaj, do naszych dusz i serc, do całego naszego jestestwa. A to Drzewo Życia jest po to, aby moc Ducha Świętego sprawiła w nas wielkie rzeczy i poprzez nas rozniosła chwałę Pańską, Jego Miłość, Pokój i radość, albowiem gdzie jest Duch Pański, tam jest wolność! A owocem Ducha Świętego jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, opanowanie i wszystkie inne dary i cnoty.
Jak myślicie, umiłowani, którzy w jakikolwiek sposób słuchacie tych słów i widzicie to zgromadzenie, czy tutaj obecni, czy słuchający we wszelki inny sposób, we wszelkich innych środkach przekazu — jak myślicie, kto jest powodem zgromadzenia tak wielkiej liczby Ludu Bożego? Kto jest tego sprawcą?
Kto jest sprawcą tej wielkiej miłości, jaka jest tutaj nieustannie wypraszana? Kto jest sprawcą tej nieustannej modlitwy przed Najświętszym Sakramentem, jakiej nigdzie na ziemi (o ile jestem dobrze zorientowany) nie ma! Bo gdzież na ziemi przez pięćdziesiąt osiem dni nieustannie trwa adoracja Najświętszego Sakramentu, a lud napływa z całej Polski, i nie tylko? Bo gdzież na ziemi tak gorliwie i żarliwie, w dzień i w nocy woła do Pana lud wierny: O Panie, czyż nie zlitujesz się nad tym narodem, który w dzień i w nocy woła do Ciebie pokornie błagając? O Panie, nawet gdyby o tym wszystkim, co tutaj jest stwierdzone, ktoś powiedział, że jest nieprawdziwe, nawet gdyby ktoś tak utrzymywał, to czyż nie prawdziwa jest miłość nasza i wszystkich, którzy tutaj tą miłością promieniują?! To czyż ten trud, ofiara i pokuta jest kłamstwem?! Czyż to może pochodzić od zła?
Nie!!! Bo po owocach poznaje się drzewo. Tak nasz Pan powiedział! Tak nasz Pan kazał rozeznawać! I teraz Bóg uczynił wielkie rzeczy nam, ale nie tylko nam, bo całej ziemi Bóg teraz czyni wielkie rzeczy! A przez kogo je czyni? Przez Tę, która jest Wszechpośredniczką Wszelkich Łask, Współodkupicielką, która jest Najświętszym Tabernakulum Boga, która jest utkana z samej Miłości, która jest samą Świętością, która jest Niepokalanie Poczęta, która jest w Niebie, ale potężnie działa na ziemi! Która mówi: Moje umiłowane dzieci, schrońcie się do mojego Niepokalanego Serca. Ono jest warowną twierdzą, ono jest puklerzem nie do przebicia! Ono odniesie tryumf!
Tak, to Duch Pański zbiera swoje dzieci, to Duch Pański jednoczy przy Matce Najświętszej i przez Maryję Lud Boga, bo przecież jeżeli dzieci są bez matki — są biedne! Ale jeżeli dzieci są z Matką i Ją kochają i naśladują, a ta Matka Taka jest — jakże nie stać się podobnymi do Niej a przez Nią nie wejść do chwały Pańskiej?
Chociaż źli i grzeszni jesteśmy, to właśnie do nas przychodzi Bóg, to do nas przychodzi Jego Miłość, bo zdrowi nie potrzebują lekarza, ale ci, którzy się źle mają! Przyszedłem do wszystkich z Domu Izraela, ale ten Dom Izraela teraz się rozrósł!
Widzimy jednak, co stało się z nowym Domem Izraela, którym jest Kościół Święty. Oto nastał czas czasów i obecna chwila jest zenitem zenitów! A mądrość Pańska, która napełnia okrąg ziemi, jest pierwszym Darem Ducha Świętego, daje nam poznać czas i chwilę, chociaż nikt nie zna dnia i godziny. Ale czas i chwilę Pan daje nam poznać! Oto czas zbawienia, oto czas wielkiej Łaski, oto czas naszego trwania przy Tej, która jest Pełna Łaski. Gdzież indziej można zaczerpnąć potężniej i piękniej niż u tej, która jest Źródłem Łaski?! To znaczy: w Niej jest Źródło Łaski, Jezus Chrystus, Syn Boga, Zbawiciel, nasz Pan i Odkupiciel! W Niej jest Źródło Łaski, a Jej Serce tak ściśle jest zjednoczone z Sercem naszego Pana, że nie sposób jest oddzielić te Serca! Nie sposób jest czcić Je w oderwaniu!
Ten czas Łaski, umiłowani, kiedyż on się zaczął? Wtedy gdy — jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu — gdy Adam zjadł owoc z zakazanego drzewa, a Pan Bóg go zawołał i zapytał: Gdzie jesteś? Dlaczego Bóg tak go zapytał? Bo odszedł ten umiłowany od Boga, skrył się, zaczął się wstydzić, odszedł…
Co go odwiodło? Grzech! Grzech dzieli ludzi, burzy miłość, zabija świętość, niszczy moralność, grzech jest fundamentem Piekła! I właśnie wtedy Bóg rzekł do węża, który zwiódł pierwszych ludzi, który skaził ich naturę i uczynił ich poniżonymi, który w grzechu odebrał im godność dzieci Bożych, życie Boże, Łaskę Uświęcającą: Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych! Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego życia!
Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo Jej. Ona zmiażdży ci głowę, a ty czyhać będziesz na Jej piętę.
Szatan — wróg Niewiasty. Niewiasta — Najświętsza Dziewica Maryja Niepokalanie Poczęta — dopiero Ona stała się Tą Niewiastą, która depcze głowę węża!
Dopiero z Niej przyszło to potomstwo, które pokona grzech, śmierć i szatana! Z pewnością, umiłowani, to wszystko wiemy. Ale wielkich dzieł Boga nie zapominajmy, tylko je przyjmujmy! Karmmy się nimi i z wielką wiarą idźmy, i głośmy dzisiaj światu, bo czas nastał abyśmy oświecili ziemię, to znaczy, abyśmy tak zjednoczyli się z Niewiastą obleczoną w słońce, z koroną z gwiazd dwunastu, tak zjednoczyli się z Jej Synem, by można było powiedzieć za Apostołem: Żyję ja, już nie ja, ale żyje we mnie mój Pan!
Dlaczego, umiłowani?
Oto Kościół dzisiaj jest dotknięty tak bardzo wielorakim grzechem! Oto Kościół Święty dzisiaj jęczy i umiera w wielu krajach i w wielu duszach! Świątynie Boga zamieniane są na siedliska demonów! Oto nieustannie z Nieba woła Matka Najświętsza, nie tylko tutaj, ale w wielu miejscach!
Jednak tutaj chwała Boża jest szczególnie odczuwalna, nieustannie działa i przemienia. I choćby nie wziąć pod uwagę wszystkich tych tysięcy, a nawet dziesiątków tysięcy uzdrowień ciała (a jest tu zgromadzona wielka ilość wotów), fakty, których nie można podważyć żadnym autorytetem, chociażby to wszystko było, umiłowani, jak ktoś powiedział: „zewnętrzne”, to nasza obecność i miłość tutaj nie jest tylko zewnętrzna.
Teraz powinniśmy zrozumieć, dlaczego Matka Najświętsza nas tu zebrała. Dlaczego Ona dała nam tę wielką radość i od Niej spłynęła ta wielka Łaska, aby nas tutaj na tej świętej modlitwie, na tej świętej procesji zebrać. Bo tutaj teraz dokonał się Jej wielki tryumf! Oto wielki znak ukazał się na niebie i na ziemi! Na niebie, bo Niebo zeszło i dało wielką Łaskę, a na ziemi, bo dla wszystkich, którzy są w ciemności jesteśmy znakiem! Bo dla wszystkich, którzy są w mroku i cieniu, i nie widzą dzieł Bożych, i nie potrafią rozeznać — jesteśmy znakiem! Jesteśmy znakiem miłości do Niepokalanej, do Kościoła Świętego, do Chrystusa Pana, do Jego Świętej Eucharystii, do Jego Różańca, w którym zawarte są wszystkie Tajemnice Wiary.
Właśnie ten czas Apokalipsy, który tak potężnie został rozpoczęty w Fatimie przez objawienia. A tak bardzo Matka Najświętsza ostrzegała cały Kościół i zapowiedziała to wszystko Melanii i Maksyminowi w La Salette we Francji, co teraz się dzieje, co teraz się wypełnia! Tam powiedziała o wielkim upadku Kościoła w czasach ostatnich, o Antychryście, o odstępstwie w łonie Kościoła, o tym, że wielu będzie mówić: Panie, Panie, ale za wszelką cenę będą zwalczać Pana i Jego Ducha!
To nie są słowa wymyślone! Nie chciałbym bezpośrednio przytaczać słów z objawienia Matki Bożej z La Salette, aby ktoś nie pomyślał, że robi się podział. Podział jest zawsze przez grzech! A gdzie Matka Najświętsza jednoczy, tam się tworzy miłość!
Umiłowani, do jakiego wezwania popycha mnie natchnienie? Do czego chciałbym wezwać, ciebie, Ludu Boży? O wielką modlitwę za kapłanów! O wielką modlitwę, o wielkie błaganie, bo dla nich jest was tutaj zgromadzona wielka liczba! Pomyślcie, gdyby cała wasza siła parła do przodu, a na samym przodzie stali kapłani, kto by był najbardziej miażdżony?
Tak właśnie siła grzechu całego Kościoła i narodu przede wszystkim uderza w kapłanów, biskupów, kardynałów! Oni z Papieżem na czele muszą nieść cały ciężar. I dlatego też, gdy zrozumiemy tę postawę Św. Franciszka: nawet, gdy spotkasz kapłana, czy kogokolwiek innego, obdarzonego Łaską godności, który, może przez słabość ludzką, może z innych powodów, pewnych rzeczy nie rozumie, albo też po prostu upadł w grzech — wiedz, że Bóg daje miliony Błogosławieństw, gdy się modlisz za niego!
Św. Franciszek, gdy spotykał kapłanów upadłych, cóż czynił? Podchodził, klękał i całował w rękę i to sprawiało wielkie nawrócenie! A św. Tomasz, gdy przyszedł do Spowiedzi do kapłana i wyznał swoją duszę, kapłan ten uciekł z konfesjonału, aby się nawrócić!
Umiłowani, po co nas tutaj przede wszystkim gromadzi Bóg przez naszą umiłowaną Matkę? Abyśmy byli jedno! Panie, aby się wypełnił Twój Testament! Abyśmy nie byli od Kefasa, z tych objawień, z tamtych objawień, tacy, inni, kapłani przeciw wiernym, biskupi przeciw komuś innemu, ktoś mówi tak, ktoś inaczej… Nie powtarzajmy tego, bo zostaniemy apostołami szatana!
Kto zmieni świat? Niepokalana i serce do Niej podobne.
Tak, to jest wszystko prawda, że teraz jest jak nigdy dotąd, straszne zgorszenie, (w Kościele też!) jakiego nie było, odkąd narody powstały! To wiemy, ale największym znakiem, jaki da z tego miejsca każdemu Niepokalana, będzie wielka miłość. Wielka miłość, która zwycięża śmierć, Piekło i szatana!
Umiłowani, tryumf Boga jest pewny, a właściwie — on się dokonuje dzisiaj!
Chwała Pańska zajaśniała i dzisiaj chwała Pańska wiele uczyniła! Pan uczyni jeszcze wielkie rzeczy przez to zgromadzenie! Bo to zgromadzenie nie jest zgromadzeniem dewotek i innych pobożnych takich czy takich…
Ktoś powie: Tutaj się modlą tak, paciorki, i tak dalej, i tak dalej…
Nie!!!
Ktoś powie: A, to ciemny lud, leci za sensacją…
Nie!!!
Wewnątrz naszych serc jest głębokie, autentyczne pragnienie Boga! Boga żywego pragnie moja dusza! Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Kiedyż więc przyjdę i ujrzę Oblicze Boże? Oto Kielich Zbawienia podniosę i wezwę Imienia Pana i Lud ten — niech się o tym wszyscy dowiedzą, którzy kiedykolwiek i gdziekolwiek będą słyszeć te słowa jest tutaj z pragnienia Boga żywego, a nie martwej litery prawa i słów, w których nie ma ducha i miłości, i świętości!
Właśnie po to nas zebrała nasza Matka, aby nas przygarnąć do swojego Serca, tą Miłością, radością i tryumfem Boga ma nas napełnić niczym wielka fala, tak jak przypływ morza, wielki i potężny — zalać wszystkie środowiska! Oto Pan pójdzie przed tobą w swoim Duchu i mocy. Oto Pan powali mury grzechu! Oto Pan otworzy oczy ślepym i którzy patrzą, a nie widzą! Chrystus mówił do nich, gdy przemierzał Palestynę: Mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą!
Czy można to zlekceważyć? A przy Chrystusie gromadziły się wielkie tłumy, a On litował się nad nimi, bo byli jak owce nie mające pasterza! I właśnie zgromadził nas Pan, nasz Pasterz, przez swoją Matkę! Bo nawet On, gdy chodził po Palestynie i głosił Ewangelię, przychodził do Matki i On, Syn Boży kładł swoją Głowę na Jej Niepokalanym Sercu! Nawet On potrzebował tej Miłości, ciepła i czułości! Obyśmy pojęli, umiłowani, właśnie: umiłowani, że to nas gromadzi Matka, aby tę czułość i Miłość na nas wylać!
Dlaczego?
Bo czas Antychrysta teraz uderza w Kościół! Teraz uderza w Kościół, w tej chwili! Bo teraz szatan przejmuje bardzo wiele, a właściwie wszystko ma przygotowane! Czy to są tylko mrzonki? Nie! Proszę iść na ulicę, na pierwszy róg miasta, czy gdziekolwiek, proszę zobaczyć, jaka jest mentalność i obraz tego świata, czym żyją ci, którzy Boga nie znają i jak żyją ci, którzy od Boga odchodzą i jaki jest Kościół?! Jaka jest kondycja duchowa tych, którzy są solą ziemi i światłością świata?!
Papież Jan Paweł II powiedział: Cały Kościół musi zrobić rachunek sumienia przed jubileuszem! Cały Kościół! I fakt, że tutaj jest miejsce święte, święte świętością modlitwy, świętością pokuty i ofiary, świętością obecności chwały Bożej, staje się wezwaniem dla jednych ku zbawieniu, a dla drugich — ku nawróceniu, a reszty my nie sądźmy! Bo jeden jest nasz Sędzia, Pan Bóg. My miłujmy, bo Miłość jest największym egzorcyzmem, wypędzeniem szatana!
Tak, gdy w Najświętszym Sakramencie Chrystus szedł dzisiaj, a poprzedzała Go Najświętsza Dziewica Maryja, niektórzy szli na kolanach. Nie bójmy się dzisiaj zgiąć kolan! Dzisiaj właśnie trzeba wrócić do tego, o co prosi Papież, do Tradycji Kościoła, do pobożności pokornej, czystej, świętej, do zgiętych kolan i pokornego serca. A słyszeliśmy ten pokorny głos: Oto Ja, Służebnica Pańska!
Jakże bardzo, umiłowani, wszyscy musimy się do głębi serca tym przejąć! To są — jak mówi Matka Boża — ostatnie chwile przed wielkim oczyszczeniem! Pewnie czytamy różne orędzia. Nie trzeba rozglądać się daleko. Widzimy, jak bardzo Bóg teraz nas potrzebuje. Jesteś potrzebny Bogu, bardziej niż kiedykolwiek indziej! Jeżeli zawierzymy, jeżeli poczujemy Miłość do Kościoła, naprawdę Pan wejdzie ze swoją mocą! To wołanie Matki Najświętszej o pokutę, modlitwę i ofiarę powinniśmy nosić głęboko w swoich sercach.
Chciałem jeszcze nawiązać do słów Matki Bożej wypowiedzianych w Garabandal w Hiszpanii. Tam w latach 1961-1965 czterem dziewczynkom objawiała się Matka Boża w sposób bardzo oczywisty i niesłychany. Komunia Święta była podawana aż z Nieba przez Anioła, co utrwaliły fotografie. Tam powiedziała Matka Najświętsza do Conchity, najstarszej z widzących dziewczynek, której została przekazana tajemnica, kiedy nastąpi ostrzeżenie i wielki cud [dop. redakcyjny: Znaki poprzedzające nadejście końca czasów znakomicie ukazują książki „Niebo ostrzega nas”. „Trzy dni ciemności” oraz „Przygotujcie się na Wielki Ucisk i na Erę Pokoju”]. Po Janie XXIII będzie jeszcze tylko trzech Papieży. Potem nastanie koniec czasów. Nie koniec świata, ale koniec czasów! Trzecim Papieżem po Janie XXIII jest Jan Paweł II! Był Papież Paweł VI, Jan Paweł I i jest Jan Paweł II.
Abyśmy nie mieli wątpliwości, bo ktoś powie, że orędzia z Garabandal są jeszcze badane przez Kościół, ale orędzia do bł. siostry Faustyny są dogłębnie zbadane i jak najbardziej zalecane. Bł. Faustynie powiedział Jezus Chrystus: Polskę szczególnie umiłowałem. O, właśnie tutaj i teraz to się spełnia! A jak bardzo się spełni i jak wielka będzie wtedy nasza radość, i żaden nasz trud, który tutaj przynieśliśmy i złożyliśmy, nie będzie daremny! Wręcz przeciwnie: wszędzie, jak iskry z wielkiego pieca, rozpryśnie się miłość z tego miejsca! Bo to jest Iskra Bożego Pokoju, która zapali cały świat!
A ogniska Miłości Bożej rozrzucone są wszędzie, w wielu miejscach, gdzie się objawia Matka Boża i tam, gdzie lud żyje żywym Bogiem, Duchem Pańskim i pokornie czci i wielbi Jego Majestat przez Niepokalaną.
Właśnie w objawieniach Pana Jezusa przekazanych nam przez bł. siostrę Faustynę Pan Jezus powiedział: Polskę sobie szczególnie wybrałem i umiłowałem. Jeśli będzie posłuszna mojej Woli, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje.
Wszyscy wiemy, że chodzi tu o Papieża. Ale czy wiemy, jakie jest nasze w tym zadanie? Naszym zadaniem jest być podobnym do Ojca Świętego, który powiedział: Totus Tuus! To znaczy, by być bezkompromisowym wobec zła, które teraz ma potężną moc! Będzie się przejawiać od samej góry po sam dół. Jest to właśnie czas, w którym kapłan będzie przeciw kapłanowi, biskup przeciw biskupowi! Obserwujemy, jak bolesne wydarzenia muszą być przykryte czymś, co równoważy grzech. To miłość zakrywa wiele grzechów!
Czy rozumiecie, dlaczego nas tu Bóg gromadzi? Jeżeli nie będzie tej miłości, będzie straszne spustoszenie zewnętrzne i wewnętrzne w Kościele, w rodzinie, wszędzie! Ohyda wejdzie wszędzie do świątyń, jeżeli nie będziemy mieli Boskiej miłości ponad ludzką miarę!
Conchita przekazała słowa Matki Najświętszej: Będzie wielkie ostrzeżenie, cud, a jeżeli ludzkość się nie nawróci, przyjdzie wielka kara! Papież Jan Paweł II powiedział w Fuldzie, że teraz nie ma żadnej odnowy Kościoła, że ta odnowa dokonać się może tylko przez krew! Przez prześladowanie i mękę!
I tutaj, teraz jest ten wielki, duchowy akumulator. Raduj się, że cię Bóg wybrał! Czy te słowa są tak głośno mówione dlatego, że nikt nie słyszy? Nie. Wszyscy słyszymy. Ale Bóg mówi: Krzycz na całe gardło, to jest mój krzyk Miłości, oto stoję u drzwi i kołaczę! Przez naszą miłość Bóg kołacze teraz do wszystkich wrogów Kościoła, którzy też słuchają tych słów, aby zniszczyć to miejsce, aby zabić ducha! I jeżeli będzie w nas wielka miłość, ta miłość rozbroi wszystkich!
Nieprzyjaciele podają sobie ręce do zgody. Tam, gdzie jest nienawiść, będzie pokój i świętość. I to jest nasze wezwanie! Dzisiaj jest czas leżenia krzyżem, dzisiaj jest czas pokuty i umartwienia, ale nade wszystko dzisiaj jest czas miłości, czas całkowitego zawierzenia Bogu we wszystkim! Nie troszczcie się, choćby się rozstąpiła ziemia, choćby ci odebrano rękę i oczy, choćby ci odebrano dom, dobre imię, pracę! Nie troszczmy się! Pan może tego od nas zażądać!
Powie Bóg: Tak, zdeklarowałeś się, modliłeś się, a teraz zapłać. Bo nie jest sztuką przyjść do sklepu i powiedzieć: Proszę ten towar, to mi się podoba i to… Panie Boże, proszę Cię o to i o to… A Bóg mówi: A Ja chcę doświadczyć twoje serce tak, jak Abrahama, jak moją umiłowaną Oblubienicę. Czy wszystkiego potrafisz się wyrzec?
Mali jesteśmy i grzeszni ludzie. Mamy wiele nałogów i grzechów. Wszyscy. Ale co u ludzi jest niemożliwe, u Boga jest możliwe. Niech Pan pomnoży liczbę naszą, niech spotęguje swoje Błogosławieństwo nad tym miejscem, nad tą ziemią, aby okazała się Jego pełna chwała. Pan da wielką moc swojemu ludowi! Radujmy się w Panu, bo oto przychodzi tryumf Boga. My jesteśmy tego świadkami! My, którzy tutaj jesteśmy zebrani, my, lud prosty, pokorny, tak jak owce nie mające pasterza! Mamy Pasterza. Pan jest naszym Pasterzem. Niczego nam nie braknie. Pozwala nam leżeć na zielonych pastwiskach! (…)
Dzisiaj przyszła do nas Matka Najświętsza. Tak wielka i tak piękna! Nie wszyscy możemy być w świątyni, ale… wszyscy jesteśmy w Świątyni! Bo to my jesteśmy Świątynią, a Duch Pański nad nami i w nas! Niech Pan nas umocni, niech Pan da nam światłe oczy serca. !
Panie, prosimy Cię przez Niepokalaną Matkę, abyś dał światłe oczy serca tym, którzy tak bardzo tego potrzebują. Również Kościół potrzebuje, aby wszy-scy ci, którzy nie widzą dzieł Bożych, mieli światłe oczy serca, bo wszyscy jesteśmy Kościołem! Bo jakżeż potężniej mogłaby się objawić chwała Boga, gdybyśmy chcieli wszyscy przejrzeć i dojrzeć dobre owoce, przyjść po nie! Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, albowiem Ja was pokrzepię, albowiem jarzmo moje jest słodkie, a ciężar lekki!
Oto przyszliśmy. Pewnie niejedno jarzmo mamy na sobie: rodzinne, zawodowe i w domu, ale i trudu pielgrzymowania. Zostawmy te wszystkie jarzma. Pan z nich uczyni wspaniałe kamienie w Niebieskim Jeruzalem. Wszystkie krzyże oddane Chrystusowi stają się Błogosławieństwem i Miłością!
Matko nasza, kochana Mateńko, która dzisiaj do nas przyszłaś tak, jak w Fatimie, tak jak w Lourdes, tak jak w La Salette! To wydarzenie ma taką rangę! Zapamiętajcie to sobie. Tak do nas dzisiaj przyszła Matka Najświętsza, ale chce uczynić wielki cud wiary i Miłości w nas i w całym Narodzie. Wielki cud, żeby ten lud przejrzał! Panie, o jeden prosimy Cię cud, aby przejrzał ten lud i poznał Dzieła Boże, aby ci, którzy są w ciemnościach, zostali oświeceni i aby Jasność Pańska była w nas. (Natchniony kapłan wypowiedział te słowa jeszcze przed dostrzeżeniem cudu Eucharystycznego — przyp. red.)
Radujmy się, bracia i siostry w Panu. Jeszcze raz powtarzam: radujmy się w Panu, bo Pan przychodzi w swoim tryumfie, a nas dzisiaj zaprosił do swojego orszaku! Widzisz, jak jest wspaniale być w takim orszaku, jaki to jest orszak!
Chwała Pańska, Krzyż na przedzie. Krzyż Pański niech zawsze nam przyświeca, a szatan niech złych myśli nigdy i w nikim nie wznieca! Potem idą chorągwie chwały. Chwała Boża to wszystko poprzedza, a potem prowadzi Niepokalana i pokazuje, że Ona jest Matką całego tego pochodu — Ona, Niepokalana! A za Nią w pełnej glorii i Majestacie Jej Syn umiłowany, a nasz Pan, a potem całe mnóstwo ludu, którego nie wiem, czy ktoś zliczy! Ale niech Pan pomnoży naszą liczbę! Niech spotęguje naszą wzajemną miłość i dokądkolwiek pójdziemy, to niech radość z serca promieniuje w nas! Niech uśmiech i miłość będzie świadectwem i jakby żarzącymi węglami na stopy wszystkich wrogów Kościoła, wrogów Boga, wrogów Miłości, wrogów Światłości, którzy żyją w ciemności i dzieł Boga nie widzą! Inaczej — nie! Inaczej — działa przeciwnik.
A my jesteśmy dziećmi Miłości. A Miłość — zwycięża świat.
Uczyłeś Panie nas: Bóg jest Miłością!
Przez niezliczoność lat — Bóg jest Miłością!
Przez Mękę Twą i Krzyż — Bóg jest Miłością!
Przez odkupienie win — Bóg jest Miłością!
A teraz Bogu Nieśmiertelnemu, Niewidzialnemu oddajmy cześć i chwałę, wyznając naszą wiarę i umacniając ją w nas i we wszystkich. Niech Amen, Chrystus Pan, który tak się nazwał, stanie się w nas pieczęcią Wiary, Nadziei i Miłości”.
Drugi cud Eucharystyczny w Oławie
Kolejny, Krwawy cud na jednym Komunikancie wydarzył się w Oławie, w czasie Mszy Świętej odprawianej o północy, 1 stycznia 1998 r. Trwało w tym czasie dziesiąte już Jerycho modlitewne, czyli nieprzerwana modlitwa przez wiele dni i nocy przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Bezpośrednim świadkiem cudu był celebrujący tę noworoczną Mszę Św. ks. kanonik Kazimierz Barzycki oraz służba liturgiczna. Oto jego świadectwo:
— W Sanktuarium Matki Bożej Królowej Wszechświata i Bożego Pokoju na przywitanie nowego roku odprawiałem Mszę Świętą. Prosiliśmy o Boże Błogosławieństwo dla Polski i świata na nowe, trudne czasy.
Pod koniec Mszy Św. po rozdaniu Komunii Św. wiernym, z resztą Komunikantów powróciłem do ołtarza. Ponieważ w kielichu pozostało ich mało, zamierzałem je przełożyć do cyborium, a kielich wypuryfikować. Kiedy kończyłem przekładanie Komunikantów chciałem podjąć z kielicha ostatni Komunikant i w tym momencie zauważyłem, że jest zakrwawiony. Gdy ogromnie zaskoczony spostrzegłem Krew, doznałem wielkiego wzruszenia, uklękłęm, aby jeszcze raz oddać hołd Panu Jezusowi. Uświadomiłem sobie, że Bóg postawił mnie w sytuacji bezpośredniego świadka cudu Eucharystycznego, a byłem przecież jeszcze pod wrażeniem ostatniego zakrwawienia Hostii 8 XII 1997 r.! Obejrzałem się w kierunku ministrantów, dając znak, aby ktoś podszedł do mnie. Chciałem, aby również oni ujrzeli to niezwykłe zjawisko. Kiedy patrzyłem na Krew, która pojawiła się na Komunikancie, zauważyłem ze zdumieniem, że była jakby żywa, jakby „poruszała się”. Spojrzałem również na swoje palce w obawie, czy nie doznałem wcześniej jakiegoś skaleczenia, aby upewnić się ponad wszelką wątpliwość, czy świeża, żywa Krew, którą widziałem, nie była moją krwią. Skaleczenia na palcach nie było. Jestem przekonany, że Krew na tym Komunikancie nie mogła pojawić się w inny, niż nadprzyrodzony sposób.
Zakrwawiony komunikant pozostawił również krwawy ślad na dnie kielicha. W pierwszej chwili nie zdawałem sobie sprawy ze znaczenia tego faktu i trwałem we wcześniejszym postanowieniu wypuryfikowania kielicha. Na szczęście odwiódł mnie od tego zamiaru ministrant, Leszek. Kielich i Komunikant ze śladami Krwi zostały oddzielone i zabezpieczone aby umożliwić Władzom Kościelnym ich przebadanie jako ewentualne relikwie.
Niezwłocznie poinformowałem wiernych o cudzie. Przed jego zaistnieniem planowałem przeprowadzenie uroczystej procesji Eucharystycznej dookoła kościoła, jak to wielokrotnie czyniłem w oławskim Sanktuarium. Zamiast tego zapowiedziałem adorację Pana Jezusa, aby każdy z wiernych mógł podejść, uklęknąć i pokłonić się Panu Jezusowi obecnemu w zakrwawionym Komunikancie. Cały kościół był przepełniony. Sądziłem, że odbędzie się to tak, jak w czasie adoracji Krzyża, w Wielki Piątek, kiedy wierni przyklękają dopiero w momencie bezpośredniej bliskości Krzyża Zbawiciela. Okazało się jednak, że pielgrzymi w spontanicznym, pokornym geście przechodzili kolejno na kolanach przed Najświętszym Sakramentem i zatrzymywali się, dlatego adoracja trwała ponad dwie godziny i zakończyła się o 4.30.
Jestem przekonany, że dobro sprawy wymaga jak najwcześniejszego przebadania śladów Krwi. Domaga się tego niezwykła ranga tego wydarzenia dla Kościoła, a także fakt, że po długotrwałym przechowywaniu Hostii, Komunikantów, pozostawione na nich krwawe ślady mogą nie być tak świeże jak obecnie. Może to mieć — jak sądzę — duże znaczenie dla jakości ewentualnych badań.
Naszego Arcypasterza, księdza kardynała Henryka Gulbinowicza, gospodarza tutejszej Archidiecezji już dwukrotnie osobiście powiadamiałem prosząc, by zainteresował się tym niezwykle ważnym dla Kościoła wydarzeniem. Przygotowuję list powiadamiający wszystkich biskupów i Ojca Świętego i zaistniałym cudzie.
Leszek Stawiarski również w czasie tej pamiętnej, noworocznej Mszy Św. pełnił służbę ministrancką.
— W czasie tej nocnej Mszy Świętej było trzech ministrantów. Po przyjęciu Pana Jezusa w Komunii Św. trwałem w postawie dziękczynnej. Kiedy ks. Kazimierz udzielał Komunii Św. ja klęczałem przed otwartym Tabernakulum razem i innym ministrantem, bratem Krzysztofem. W czasie dziękczynienia zamknąłem oczy i tylko momentami widziałem, że ks. Kazimierz podchodzi i bierze z Tabernakulum kolejny kielich z Komunikantami, gdyż poprzedni został opróżniony. Cały kościół był zapełniony przez pielgrzymów. Kiedy ks. Kazimierz zakończył udzielanie Komunii Św. usłyszałem, że przechodził obok mnie. Obaj znajdowaliśmy się w bezpośredniej bliskości Tabernakulum, dlatego usłyszałem kroki księdza. Kiedy otworzyłem oczy, zauważyłem, że ks. Kazimierz mnie wzywa. Podszedłem i uklęknąłem. Zobaczyłem, że w jednej ręce trzyma kielich zaś w drugiej, kilka centymetrów wyżej — zakrwawiony Komunikant. Przeżyłem moment konsternacji. Ogromnie zaskoczony miałem jeszcze w pamięci niedawny cud Eucharystyczny z 8 grudnia ub. roku, którego byłem świadkiem. Kiedy powstałem, zobaczyłem, że na dnie kielicha, obok partykuł z Komunikantów były ślady zabarwione na czerwono, wskazujące na krew. Miały kształt maleńkich kropelek, jakby rosy, które pokryły dno kielicha o długości ok. jednego centymetra. Kropelki miały jaskrawo—czerwoną, szklistą barwę, gdyż dno pozłacanego kielicha swoim odblaskiem podświetlało je od spodu.
W pewnym momencie przyszło mi na myśl spojrzeć na palce księdza. Wiem, że to dziwne, ale w jednej chwili, gdy ks. Kazimierz trzymał zakrwawiony Komunikant, ja zacząłem patrzeć na jego palce. W ten sposób chciałem się upewnić, czy Krew nie pochodzi ze skaleczenia ręki księdza. Na palcach nie było śladów jakiegokolwiek skaleczenia. W tym czasie brat Jan, ministrant, który klęczał obok, również wstrząśnięty powiedział do księdza, aby ten Komunikant powąchał. Jak widać, po chwili konsternacji nasze reakcje były różne.
Nie mam wątpliwości, że po krótkim czasie jestem po raz kolejny świadkiem wielkiego cudu, który Pan Jezus uczynił na miejscu objawień w Oławie. Ma to dla mnie, jako przyszłego kapłana ogromne znaczenie.
Kilka dni wcześniej byłem świadkiem przekładania Ciała Pańskiego z jednego kielicha do drugiego. Cyboria były umieszczone w głównym Tabernakulum, do którego dostęp miał tylko ksiądz Kazimierz. My wszyscy, jako służba ministrancka stwierdziliśmy naocznie, że ksiądz nie miał skaleczonych palców. Ponieważ charakter naszej posługi przy ołtarzu wymaga bardzo częstego przebywania w bezpośrednim sąsiedztwie księdza Kazimierza, ewentualnego skaleczenia nie dałoby się nie zauważyć. Były sugestie, że czerwone zabarwienie Komunikantu mogło pochodzić od czerwonego wina. Oczywiście tu używamy wyłącznie białego wina mszalnego. Jestem przekonany, że żadne oszustwo nie wchodzi tu w grę.
W czasie noworocznej Mszy Św. o północy w oławskim Sanktuarium przy ołtarzu również pełnił służbę Jan Waszkinel, który dzieli się z nami swoim świadectwem.
— Kiedy zakończyło się rozdawanie Komunii Świętej i ksiądz Kazimierz powrócił do Tabernakulum, moją uwagę zwróciło dziwne zakłopotanie księdza Kazimierza, który zawołał do siebie ministranta, brata Leszka. Kiedy Leszek podszedł do kapłana, zauważyłem, że o czymś żywo rozmawiali. Zbliżyłem się na kolanach, aby zobaczyć, co się stało. Kiedy wstałem, ze zdumieniem zauważyłem, że na Komunikancie, który trzymał ks. Kazimierz była krwawa plama w kształcie półksiężyca. Zrozumiałem, że jestem świadkiem kolejnego cudu Eucharystycznego w Oławie. Pragnę potwierdzić to wszystko, co na temat krwawego cudu powiedział brat Leszek. Zwróciłem uwagę, że zabarwienie krwawego śladu na Komunikancie było tym razem wyraźnie ciemniejsze, niż poprzednio. Odniosłem wrażenie, że Krew z tego Komunikantu wypływała od środka, od wewnątrz.
Leszek Stawiarski:
— Ten ważny szczegół wszyscy zauważyliśmy. Krwista substancja wydobywała się od środka. Wystąpiło jakby „podsiąkanie” Hostii. Kiedy to zjawisko następowało, pod powierzchnią Komunikantu tworzyło się ciemne, prześwitujące tło w czasie, gdy wierzch pozostawał jeszcze nienasączony. To nie jest oczywiście zjawisko naturalne i wskazuje na jego nadprzyrodzone pochodzenie. Warto podkreślić, że skoro na dnie kielicha pojawiły się świeże, krwawe ślady i nie było skrzepów, więc czas pojawienia się Krwi musiał być bardzo krótki.
Matka Boża dała znak
Wizjoner, Kazimierz Domański, został uprzedzony przez Niepokalaną, że 1 stycznia będzie dany znak. W krótkim wywiadzie udzielonym naszej redakcji poruszył również ważne zagadnienia związane z ostatnimi objawieniami.
Red.:
— Przed zaistnieniem pierwszego cudu Eucharystycznego w Oławie został Brat uprzedzony przez Matkę Bożą. Czy przed drugim cudem z 1 I 1998 r. było podobnie?
— Tak. Matka Boża w niedzielę, o godzinie 3 w nocy przekazała mi, że 1 stycznia będzie dany znak. Zastrzegła, abym o tym nikomu nie mówił. Dlatego nie powiedziałem o tym nawet żonie ani innym najbliższym mi osobom. Nie wiedziałem wówczas, jaki to będzie znak. W Nowym Roku modliłem się oczekując na to, co miało się wydarzyć. Pan Jezus dał znak na Komunikantach, które kapłan, ks. Kazimierz Barzycki trzymał w kielichu. Na jednym Komunikancie krwawa plama pojawiła się na jego skraju i miała kształt półksiężyca; dwa, lub trzy Komunikanty lekko zabarwiły się na czerwono. Jeden z nich kapłan mi podał do spożycia w czasie Komunii Św.
Matka Boża przekazała, że 1 stycznia już zostały zakończone przekazy w Oławie. Powiedziała, że na tym miejscu nikt nie będzie miał przekazów. Jednak, kiedy będę wyjeżdżał na zaproszenie, będę miał prywatne przekazy.
Red.:
— Czy będzie można je drukować?
Kazimierz Domański:
— Wiem na pewno z ostatnich objawień, że Matka Boża powiedziała, że objawienia z 8 i 13 XII 1997 r. oraz 1 I 1998 r. można wydrukować. Następne przekazy nie będą drukowane. Będą skierowane do pielgrzymów przebywających w tym czasie na terenie Sanktuarium.
Red.:
— Matka Boża zapowiedziała przekazanie dziesięciu tajemnic dla Papieża. Czy przekazała już pierwszą tajemnicę?
Kazimierz Domański:
— Tak. Latem ubiegłego roku otrzymałem przekaz dla Ojca Świętego. W tym przekazie była podana pierwsza tajemnica dla wyłącznej wiadomości Papieża Jana Pawła II. W 1998 roku Matka Boża zapowiedziała przekazanie następnych.
Dlaczego cud Eucharystyczny w Oławie?
Kościół od samego początku nauczał, że Pan Jezus prawdziwie żywy i obecny pod postacią maleńkiej Hostii jest największym Darem i Skarbem Kościoła.
Jest szczytem i źródłem jego życia skąd wypływa wszelka Łaska. Bóg nie mógł bardziej na sposób ludzki objawić swojego Miłosierdzia grzesznemu człowiekowi. Dzisiaj jesteśmy świadkami wielkiego lekceważenia, zapomnienia i niezliczonych profanacji Boga, obecnego wśród nas w Przenajświętszym Sakramencie.
Nikt tu na ziemi i przez całą wieczność nie będzie zdolny podziękować Bogu za ten dar i zgłębić Jego nieskończoną Miłość i Miłosierdzie w tym Największym i Najczcigodniejszym Sakramencie. Tę wielką prawdę, będącą owocem Golgoty przypomina nieustannie Matka Boża w Oławie. Dlatego głównym charyzmatem Jej przesłań jest skierowanie uwagi wszystkich wiernych na kult Eucharystyczny w duchu prawdziwej Tradycji Kościoła. Głęboki kryzys wiary wśród duchowieństwa i wiernych ma swoje główne źródło w osłabieniu lub utracie wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Przenajświętszej Hostii. Maryja prowadzi Lud Boży do zjednoczenia i wielkiej miłości z Jezusem, prawdziwie obecnym w Przenajświętszym Sakramencie. Pragnie, aby w wielkiej pokorze, czci i na kolanach, wzorem świętych i naszego Papieża, kapłani wraz z wiernymi jak najczęściej gromadzili się na wspólnych adoracjach Eucharystycznych. Przypomina też o obowiązku wielkiego uszanowania Nieskończonego Majestatu i Świętości Boga obecnego w Przenajświętszej Hostii. Od tego przede wszystkim uzależnia prawdziwą odnowę Kościoła i odrodzenie moralne Polski i świata.
W tej sytuacji jest zrozumiałe, że właśnie w Oławie Pan Jezus, dał krwawy znak swojej Obecności na Hostii i czterech Komunikantach. Cudu tego dokonał na prośbę swojej Matki. Pan Jezus uciekając się do tak wielkiego cudu pragnie usunąć wszelkie wątpliwości co do prawdziwości objawień, szczególnie wśród duchowieństwa, aby wskazać Kościołowi właściwy kierunek działania w obliczu nadchodzących zagrożeń. Nie jest również przypadkiem, że Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny odbył się właśnie we Wrocławiu, położonym w bezpośredniej bliskości miejsca objawień w Oławie.
„Mój synu, Ja, Jezus Chrystus, jestem obecny w Przenajświętszym Sakramencie. Dzisiaj uczyniłem znak na dwóch komunikantach i Hostii, jako dowód że jestem obecny w Przenajświętszym Sakramencie. Tam jest Krew moja i Woda. W ten sposób spełniłem prośbę mojej Matki. (…) Moje dzieci, moja Matka wcześniej przekazywała wam, że kiedy się będą kończyć orędzia, będzie dany znak dla całego Kościoła i całego Świata. Ja, Jezus Chrystus, z powodu niewiary w objawienia w Oławie, musiałem moim sługom kardynałom i biskupom uczynić aż taki znak!
Mój synu, twoje serce jest czyste. Wysłałeś pismo do ks. kardynała Gulbinowicza dwukrotnie, aby przyjechał i poświęcił figurę Matki Bożej, która płakała krwawymi Łzami, oraz Tabernakulum. Niestety, nie wypełnił Woli mojej i mojej Matki! Mój synu, ks. kardynał Gulbinowicz strasznie zranił moje Serce. Ten znak dałem, aby uwierzył, że Ja, Jezus Chrystus, i Moja Matka jesteśmy tu, w Oławie obecni. Moja Matka ma tutaj swój tron, tron, z którego wyjdzie iskra Bożego Pokoju! Stąd przez wasze serca wyjdzie Iskra Bożego Pokoju, ponieważ Ja, Jezus Chrystus, pragnę, aby Boży Pokój zapanował w waszych sercach i na całym świecie. Jeśli Boży Pokój zamieszka w waszych duszach, będą czyste, a Ja, Jezus Chrystus, będę obecny w każdej takiej duszy.
Mój synu, dzisiaj tu, w Oławie została dana największa Łaska Kościołowi! Swego Syna prosiłam gorąco: Synu mój, daj im znak, bo nie uwierzą, że Ja tu schodzę razem z Tobą. I mój Syn, Jezus Chrystus, dzisiaj uczynił ten znak w Hostii i w dwóch małych Komunikantach. Te Komunikanty, mój synu, są także znakiem danym dla ciebie. Byłeś bardzo prześladowany przez kardynała. Mówił, że jesteś psychicznie chory, że masz padaczkę, ale gdyby on tutaj przyszedł i miał udzielać tylu Błogosławieństw, na pewno powiedziałby, że dalej nie będzie udzielał, bo nie może… A ty, mój synu, nie rzadko nie jadasz od rana do wieczora. Tym pokarmem, który przyjmujesz ode Mnie moim Ciałem — podtrzymuję cię. Możesz nie jeść nawet dwa dni i błogosławić, bo Ja jestem z tobą”. (8 XII 1997 r.)
„Moje dzieci, wielka Łaska was spotyka, kiedy widzicie Ciało mego Syna, na którym mój Syn, Jezus Chrystus, 8 grudnia, podczas Ofiary Mszy Świętej dał znak. Prosiłam Pana Jezusa, swojego Syna: „Uczyń ten cud dla tego Ludu Bożego i dla całego Kościoła Świętego, aby uwierzyli, że Ty, Jezus Chrystus, jesteś tu obecny, i Ja, Matka Boża, Niepokalana także.” (13 XII 1997 r.)
„Moje dzieci, już się zakończyły objawienia 8 grudnia, ale Bóg Ojciec i Syn i Duch Święty, na potwierdzenie, że to jest Krew Pana Jezusa, dzisiaj dał znak tą Krwią podczas Ofiary Mszy Świętej. Moje dzieci, większego znaku już nie trzeba całemu światu i Kościołowi. To jest największy znak dla moich kardynałów i biskupów, aby się upokorzyli i przybyli tutaj ukłonić się Mnie w tej Hostii, która zakrwawiła moją Krwią. Nie rańcie Serca Mnie i mojej Matce! Idźcie tą drogą, którą wam wskazuje Jezus Chrystus, Ja i moja Matka!
Moja Matka pragnie, aby wszystkie narody przyjeżdżały tutaj prosić Boga Ojca i Syna, i Ducha Świętego o Światło, a wówczas, gdy będą się gorąco modlić, Jezus Chrystus będzie udzielał Błogosławieństwa. Moje dzieci, w tej Hostii, w Przenajświętszym Sakramencie jest moje Ciało i Krew!” (1 I 1998 r.)
Moje dzieci, módlcie się, aby jak najszybciej podjęli decyzję. Mój synu, to jest znak dany dla całego świata, aby cały świat się nawracał, aby w Polsce biskupi przejrzeli, że to są krople [Krwi] mego Syna! Biada tym, którzy mówią, że to nie jest Krew! Ale mój Syn zapyta, dlaczegoś zaprzeczył, że to nie jest moje Ciało i Krew! Mój synu, biada wtenczas i wtenczas nie będzie odpowiedzi, co będzie miał odpowiedzieć! Będzie przepraszał Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego [za] to, co uczynił do tego czasu.
Mój synu, już powinna być badana ta Hostia, ale nie wieźć gdzieś, ale biskupi i kardynał ma przybyć tutaj, na to miejsce, bo tu, Jezus Chrystus dał znak i tu jest Jezus Chrystus w Tabernakulum żywy i prawdziwy! I wtenczas musi przyjść i przeprosić na kolanach Pana Jezusa za to, co tak długo zwlekał.
Mój synu, przekaż na piśmie (…) jeszcze raz, aby [ks. kardynał H. Gulbinowicz] jak najszybciej podjął decyzję [w sprawie badania cudu], bo strasznie się będzie działo w waszym kraju i na całym świecie, jeśli nie podejmą tej decyzji, kiedy nie będą wierzyć w Ciało i Krew mego Syna.
Mój synu, widziałeś, kiedy Pan Jezus dał znak, a ta Krew, tak jakby żyła. To był Jezus Chrystus! Krew mego Syna jakby [była żywa, jakby] «oddychała»”. (3 V 1998 r.)
Rozpalając miłość do Jezusa Eucharystycznego Maryja pragnie doprowadzić poszczególnych ludzi, narody i cały świat do świadomego oddania się i poświęcenia Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Jej Niepokalanemu Sercu. Dlatego w prawie każdym orędziu w Oławie (w tym przez innych wizjonerów) zachęca do tego świętego aktu, aby stopniowo uwalniać świat od światowej tyranii szatana.
„Ja, Jezus Chrystus, mam otwarte, krwawiące Serce, ponieważ tak bardzo pragnąłem, aby przybyli biskupi, aby wzięli udział w procesji, ale nie wypełnili mojej Woli! Słudzy moi, kapłani, moi biskupi, czy mało jest znaków i cudów dawanych na tym świętym miejscu?! A ta Krew i Woda, która wypłynęła na Krzyżu, na placu, gdzie się modlicie?! A te wszystkie uzdrowienia, jakie miały tu miejsce przez tyle lat trwania objawień?! I ten dzisiejszy znak…
Córko moja, byłaś świadkiem tej chwili, kiedy to się stało. Widziałaś, jak w rękach kapłana ukazała się Krew na tej Małej Hostii! Słudzy moi, kapłani, czy potrzebujecie jeszcze więcej znaków i cudów? Moi biskupi, nie prześladujcie tego miejsca, lecz nawróćcie się i pokochajcie moje Serce, a wtedy moje Serce przestanie krwawić!
Ja, Jezus Chrystus, tak bardzo pragnę, aby moi słudzy, kapłani byli wzorem dla Ludu Bożego, aby ich życie upływało w świętości, a wielu kapłanów tak nie postępuje, wielu kapłanów czyni źle znak Krzyża, niedokładnie, byle jak, a Lud Boży patrzy i bierze z nich wzór!
Ja, Jezus Chrystus, pragnę, aby wzrastali w świętości, aby prowadzili Lud Boży do mojego Serca. Tak bardzo są potrzebne w kościołach nocne czuwania modlitewne przed Najświętszym Sakramentem w pierwsze piątki miesiąca, aby wynagradzać mojemu Sercu. Pragnę, aby były prowadzone modlitwy w intencji wszystkich kapłanów i wiele moich dzieci przyjeżdża do niektórych miejsc, do kościołów, aby się modlić, ale tak mało jest tych czuwań modlitewnych!” (Pan Jezus do s. Jadwigi, 8 XII 1997 r.)
„Dzieci moje, ten rok 1998 będzie rokiem pełnym kataklizmów, a Ja, wasz Bóg, tak bardzo prosiłem, aby się ludzie nawracali, bo żyją w czasach ostatecznych! Nie uwierzyli! Wyśmiewają się ze znaków, jakie Niebo daje na całym świecie! Dzieci moje, bardzo pragnąłem uratować waszą Ojczyznę, uchronić ją od wszelkiego zła, od wszelkich kataklizmów, ale biskupi nie usłuchali i nie odnowili intronizacji mojego Najświętszego Serca! A to było tak bardzo ważne, aby uratować waszą Ojczyznę, wasze rodziny!
Moja Matka Niepokalana, Maryja, płacze krwawymi Łzami i błaga nieustannie Boga Ojca i Syna, i Ducha Świętego, aby jeszcze nie było tej kary dla waszej Ojczyzny, ale tak mało kapłanów czyta orędzia! Nie wierzą w miejsca objawień, zaprzeczają, że stał się cud Eucharystyczny w Oławie, w tym wybranym miejscu, w waszej Polsce! Jest to szczególne miejsce dla całego świata, bo przyjeżdżają tam pielgrzymi z całego świata i wszyscy kapłani, którzy koncelebrowali Mszę Świętą 8 grudnia byli świadkami tego cudu i nie można temu zaprzeczyć!
Dzieci moje umiłowane, ale będzie jeszcze wiele znaków i cudów widzialnych, aby Kościół, a zwłaszcza kapłani uwierzyli, że Ja, Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg, przychodzę do was, do waszych rodzin, do waszych parafii, i teraz, kiedy jest wystawienie Przenajświętszego Sakramentu, córko moja, Ja, Jezus Chrystus, daję ten przekaz nie tylko wam, ale całemu światu!” (Pan Jezus do s. Jadwigi, 6 I 1998 r.)
„Również mój sługa, Kazimierz, który tak bardzo modli się za biskupów, arcybiskupów — wiele cierpi, jego serce krwawi z powodu odstępstwa w Kościele, krwawi, gdyż biskupi wyśmiewają się z tego cudu, jaki był 8 grudnia publicznie ukazany, i wszyscy kapłani, którzy koncelebrowali Mszę Świętą są świadkami, że na Hostiach ukazała się moja Krew! Dzieci moje, czy to było za mało?! I znów ukazała się moja Krew podczas modlitwy w Nowy Rok, ale nie chcą tego uznać i prześladują kapłanów, którzy tam przyjeżdżają, aby wspólnie modlić się z Ludem Bożym”. (Pan Jezus do s. Jadwigi, 25 I 1998 r.)
„Pragnę teraz pobłogosławić ciebie, mój sługo, kapłanie, pragnę pobłogosławić cały Kościół Święty, Namiestnika, Jana Pawła Il, a szczególnie pragnę pobłogosławić wybrane przez Niebo miejsce, Oławę, aby przybywało tam jak najwięcej pielgrzymów, aby uwierzyli, że stał się cud! Na tym miejscu bowiem, moje dzieci, było tak wiele uzdrowień, i jeszcze będzie wiele nawróceń i uzdrowień! I przyjdzie czas, kiedy biskupi i arcybiskupi upokorzą się i przyjadą na to święte miejsce przepraszać Boga w Trójcy (Pan Jezus do s. Jadwigi, 7 Il 1998 r.)
Znałem osobiście śp. Kazimierza Domańskiego,który był ojcem chrzestnym mojego pierwszego syna Kamila Łukasza Michniewicza,od listopada 1985 roku do 8 grudnia 1985 roku prowadziłem przy altance śp. brata Kazimierza Jerycho Różańcowe z inicjatywy obecnego proboszcza parafii Świętego Stanisława w Sankt Petersburgu księdza Krzysztofa Pożarskiego,jeździłem do śp. Katarzyny Szymon do Katowic-Kostuchnej gdzie do śmierci mieszkała u Pani Marty Godziek i,która wyraźnie twierdziła,że objawienia w Oławie są prawdziwe i zgodne z wolą bożą i nie mogę do dzisiaj pojąć,dlaczego kardynał Henryk Gulbinowicz prześladował objawienia oławskie posuwając się do ordynarnych kłamstw oraz w jakim celu zmuszał Ojca Hejmo aby nie dopuszczał do Świętego Jana Pawła II mistyka z Oławy. Wobec tego wzywam wszystkich świadków tych wydarzeń do dania mocnego świadectwa prawdzie,gdyż Bóg w Trójcy Jedyny nie pozwoli dalej sobie kpić z tego świętego miejsca o czym przekonał się już kardynał Henryk Gulbinowicz pomówiony na koniec swojego długiego życia o pedofilię przez jakiegoś ateistę i pseudo poetę…
Czy Pan mógłby napisać prywatną wiadomość na skrzynkę poczty elektronicznej objawienia.olawskie@tutamail.com – miałbym ważne pytanie, a podany przy komentarzu adres kontaktowy nie działa.
Ja też byłem wiele razy w Oławie za życia P. Domańskiego. Ostatni raz we wrześniu w 2019r. przejeżdżając autostradą „zajrzałem” pokłonić się Bogu i Jego Matce i zobaczyć co dzieje się w kościele. Muszę stwierdzić, że ubogo ( mało modlitwy ). Jakub
Boże jak nikczemny bywa człowiek………No cóz – szatan też ma swoich sługusów.